Od pierwszych sekund rzuca się w oczy brawurowa praca operatora, dynamizmu jednak nie udźwignął montażysta i w efekcie bywa mocno chaotycznie. Ostatecznie jednak jest ok, choć spalono kilka naprawdę ciekawych kadrów. Brawurowo też bywa w warstwie muzycznej — tu jednak efekt finalny jest bezbłędny. Porywający Shannon, poprawny Cumberbatch (w sensie jak to u niego), nijaki Hoult (szkoda).
Sam scenariusz świetny, choć twórcy strasznie litościwie obeszli się z Edisonem. Niestety mało w tym wszystkim Tesli, za to bardzo ciekawie ukazany jest w filmie Westinghouse. Wygrywa dynamicznością opowiadania.
Generalnie warto obejrzeć, to bardzo dobry film.