Pamiętacie filmik od śmieszków z Wolne Media? Ten gdzie chcieli wrzucić do skrzynki pocztowej szeregowego posła list (skrzynki, której nie było, ale ich wcześniejszy filmik zaowocował jej pojawieniem się)? Tego gdzie policja polska rzuciła się piersią swoją chronić przed niechcianą korespondencją naczelnika? Jeśli nie, to załączam poniżej.
Strasznie mnie to rozbawiło, ale podumałem i doszedłem do wniosku, że sam chętnie wykupiłbym taką analogową, antyspamową zaporę przy swojej skrzynce. Postanowiłem więc zapytać u źródła, jak taka usługa działa, na jakiej podstawie i ile kosztuje.
No i doczekałem się odpowiedzi.
„W odpowiedzi na Pana korespondencję, rozumianą przez organ jako wniosek o udostępnienie informacji publicznej, w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 roku (Dz. U. nr 112, poz. 1198 ze zm.), datowaną na dzień 5.05.2020 r., wskazuję na niemożność udzielenia informacji w żądanym zakresie, z uwagi na fakt, iż Komenda Rejonowa Policji Warszawa V nie prowadzi wskazywanej przez Pana działalności.”
No szkoda. Nadal oferty śmieciarzy z Przemysłowej 25 i licznej, patokredytów i inny spam będzie zaśmiecał mi skrzynkę.
Ale tu się pojawia pytanie – skoro „Komenda Rejonowa Policji Warszawa V nie prowadzi wskazywanej (…) działalności” to, na jakiej podstawie tak ochoczo broniła pozostawienia korespondencji w skrzynce pocztowej Jarosława Kaczyńskiego? Zwykła nadgorliwość, czy nieformalne zalecenia bez żadnego trybu?
zdj. ilustracyjne Piotr Drabik na licencji Creative Commons, screen YouTube/Wolne Media oraz korespondencja z Policją