Jest to nadal najbardziej imponujący realizacyjnie serial. Zdjęcia nadal są wybitne, montaż, plany i lokacje + scenografia, gra muzyką, a nawet fabularne zabiegi zaskakują, ciesząc oko i umysł. Niestety po za zagrywkami fabularnymi, sama historia opowiedziana w tym sezonie jest zwyczajnie nudna. Dygresje choć ciekawe, to zdają się niepotrzebne dla głównej opowieści, zresztą jak i sam główny wątek zdaje się być kawałek za granicą racjonalności i logiki. Oczywiście gdy bierzemy pod uwagę że główną osią jest geniusz nieprzystosowany społecznie z rozdwojeniem jaźni, a na ten sezon przypada kulminacja walki obu jego bytów, wszystko staje się bardziej akceptowalne. Tym bardziej gdy w sosie oniryczno-tajemniczo-paranoicznym autorzy podają to danie – stąd mimo wszystko bardzo wysoka ocena. I choć nadal mi się to wszystko podoba, to apetytu na następny sezon nie mam. To nie jest odgrzewany kotlet, raczej crème de la crème gwiazdkowej knajpy, z tymże jedzone któryś raz z rzędu. Choć nadal smakujesz się w nim, to podświadomość fantazjuje o fast foodzie.