Dokument sportowy jest tak bardzo po za moim kręgiem zainteresowań, że zapomniałem że to nie do końca tak… Po długim zwlekaniu z obejrzeniem tej Netflixowej produkcji, dopiero Oscar przekonał mnie by nadrobić zaległość. Cóż mogę powiedzieć po obejrzeniu? Otóż jest to wybitny dokument z porażającego śledztwa dziennikarskiego, a sam sport jest jedynie materią wokół której wszystko się toczy. Początkowo autor – Bryan Fogel – podejmuje się na własnym ciele, eksperymentu i prowokacji – zamierza wygrać kolarski wyścig tuszując doping, który podaje mu i całą „kurację’ prowadzi rosyjski ekspert Grigorij Rodczenkow. Wybitny ekspert w materii, gdyż Rodczenko jest szefem rosyjskiego instytutu… antydopingowego. Już sam pomysł twórcy jest godny uwagi, ale gdy dochodzi rosyjski wątek robi się naprawdę ciekawie. W tym momencie reżyser skupia się już wyłącznie na tym wątku. A to nie wszystko. Do i tak niezwykłej historii dochodzi międzynarodowy skandal, śledztwo, ucieczka Rodczenki, pomoc FBI, próby tuszowania Rosji, a nawet ryzyko zabójstwa Gregirija w cieniu wszechwładzy Putina robi się naprawdę gorąco.
Sama niejednoznaczność głównego bohatera – z jednej strony sympatyczny Rosjanin który z reżyserem przez Skype pokazują swoje psiaki, z drugiej strony cyniczny główny architekt olbrzymiego spisku dopingowego w Rosji – to wdzięczna oś dla opowieści. Pozytywne wrażenie cementuje świetne prowadzenie przez reżysera narracji oraz doskonałe budowanie atmosfery, także dzięki tyleż nagłej co oczywistej dla widza zmianie głównego wątku z prowokacji autora, na opowieść o rosyjskim wieloletnim szwindlu i jego architekcie. Mimo że sprawa była dość głośna i każdy zainteresowany światem, geopolityką, czy sportem musiał o niej słyszeć, oglądając ma się wrażenie śledzenia fabuły świetnego kryminału, oszczędnie dawkującego nam kolejne zaskakujące zwroty akcji, a niemal dwie godziny mijają niezauważone.
W wypadku dokumentów oscarowych głównym czynnikiem decydującym o nominacji i ewentualnej wygranej jest tematyka i treść; z o wiele mniejszą atencją traktowana jest wizualna warstwa filmów. Tu jednak zarówno merytoryczna strona mocy jak i estetyczna dopełniają siebie. Słowem – zdjęcia dalece odbiegają od zwykłego reportażowego sznytu, prezentując o wiele wyższy poziom niż wiele dzieł z gatunku.
„Ikar” to świetny, trzymający w napięciu dokument o wszechwładzy Putina w Rosji, jej wewnętrznej zgniliźnie moralnej, zakłamaniu i losach jednostki która postanawia przestać tańczyć jak mu karzą. Swoją drogą zastanawiam się na ile to Fogel, znalazł Rodczenkę, a łut szczęścia podsunął mu tą historie, a na ile właśnie Rodczenka zapewnił tym wszystkim sobie protektorat „wolnego świata” i bezpieczeństwo, spodziewając się nadchodzącego kryzysu. Niezależnie jednak od motywacji tej niejednoznacznej postaci, film pokazuje olbrzymią skalę kłamstwa i oszustw w Rosji. Doskonale to podsumowuje pokazane w filmie porównanie Rodczenki do zachowań sobie podobnych do orwellowskiego dwójmyślenia.
Choć mocno kibicowałem „Ostatni w Aleppo” w tej oscarowej kategorii, to muszę przyznać że „Ikar” również zasłużył na tę nagrodę.
UE jest super, ale czasem jak coś wymyśli... Muszę wiec ostrzec że na tej stronie używam ciasteczek czyli jednego ze standardów w internatach. Ciasteczka na moich zasadach (sam nie jestem pewien co konkretnie robią i może się to zmieniać). Do tego działa tu Google Analytic na zasadach na takich jak działa wszędzie. more information
UE jest super, ale czasem jak coś wymyśli... Muszę wiec ostrzec że na tej stronie używam ciasteczek czyli jednego ze standardów w internatach. Ciasteczka na moich zasadach (sam nie jestem pewien co konkretnie robią i może się to zmieniać). Do tego działa tu Google Analytic na zasadach na takich jak działa wszędzie.
Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.