Wszystko co dobrego przeczytaliście albo usłyszeliście o najnowszym hicie Netflixa – potwierdzam – to prawda. Dawno po obejrzeniu pierwszego odcinka jakiegoś serialu nie chciałem obejrzeć całości za jednym zamachem, co zresztą prawie mi się udało.
“Stranger Things” potrafiło mnie szczerze rozbawić, wzruszyć i wywołać autentyczne ciarki strachu. To wszystko w estetyce hitów które w młodości pokochało chyba całe moje pokolenie. Tylko tutaj musimy sobie coś ustalić; kiedy odpalisz dziś dajmy na to “E.T.”, owszem, czujesz nostalgicznie szalony klimat lat 80, ale też wiesz że nie jesteś już widzem dla którego to kręcono. To już nie jest twój dowcip, twoja groza, czy emocje. “Stranger Things” natomiast to ten sam świat, jednak otwarty na dzisiejsze oczekiwania. I nie zrozumcie mnie źle, nie ma tu głębokich rozterek moralnych, poziom realizmu nie jest wyśrubowany jak w najmocniejszych przedstawicielach sci-fi, a estetyka to raczej właśnie przywołane już ET niż coś z gatunku noir. To po prostu tamto kino i tamten klimat w wersji dla dużych dzieciaków którymi jesteśmy.
Aktorsko rewelacja. Brawurowa, dojrzała rola Winony Ryder, równie dobry David Harbour na którego dużą rolę czekałem od “Newsroomu”, młodziutka Natalia Dyer – widać że Disney to nadal fabryka gwiazd. Wielkie brawa dla ekipy od castingu dzieciaków, bo to jakie postacie stworzyli i jak wiarygodnie zagrali Gaten Matarazzo, Caleb McLaughlin, Noah Schnapp, Millie Bobby Brown i Finn Wolfhard jest bliskie dokonaniom Haley Joel Osmenta w „Szóstym zmyśle”. Generalnie wszystkie role, nawet trzecioplanowe zostały dopasowane tak jak można było najlepiej.
Estetyka tego serialu, mocno determinowała rodzaj zdjęć, montażu, a chyba najbardziej kolorów. Te trzy techniczne aspekty wizualne w połączeniu z rewelacyjne dopasowaną muzyką i udźwiękowieniem w zasadzie już spełniają budowanie klimatu. Jest jednak jeszcze jeden istotny czynnik bez którego powyższe nie mogłyby imponować – bezbłędne scenografie, kostiumy i charakteryzacja. Wizualnie majstersztyk! Nawet toporny potwór z CGI wydaje się być celowym zabiegiem dla spójności z kanonami w których skąpany jest obraz. Pycha!
Za “Stranger Things” stoją Bracia Duffer i jestem przekonany że to nie jest ich ostatnie słowo. Napisanie takiego scenariusza i takie wyreżyserowanie zasługuje na szczególne docenienie. Czekam na więcej, choć nie wiem czy powinien to być akurat drugi sezon.
Podsumujmy, mamy do czynienia z pięknie opakowanym przez niezawodny Netflix wehikułem czasu do lat 80. Zarówno estetycznie, klimatem, odwołaniami do popkultury wszystko jest zgodne z kanonem. Wyborna rozrywka dla starszych i młodszych. REWELACJA, gorąco polecam.
ps. dzięki Netflix, ale czy naprawdę potrzebny jest drugi sezon? Może warto by pod tym samym szyldem napisać nową historię?
ps2. bez spoilerowania nie mogłem Wam powiedzieć dlaczego to jest tak rewelacyjne, poza skupieniem się na sztuce filmowej, klimacie i estetyce. To jedna z tych pozycji które wypada obejrzeć.
https://www.youtube.com/watch?v=XWxyRG_tckY