Ten sam poziom zaskoczenia, co pierwszy sezon, choć oczywiście już bez tamtej mocy. Zaskakuje świeżością, aktualnością tematów i – podobnie jak pierwszy sezon – mieszanką popkultury, filozofii i anime. Do tego estetyka lat 90 w przyszłości smakuje wyśmienicie. Drugi sezon, jak i pierwszy zresztą, wpisuje się w tradycję wszystkich produkcji z pod szyldu GitS. Oby amerykański remake filmu od którego wszystko się zaczęło podszedł do tego dziedzictwa z pokorą.
ps. znowu zaskakuje wątek samoświadomych maszyn gotowych poświęcić się za człowieka, a w szczególe ich dyskusje o sensie istnienia, czym jest życie i duchowość #Tachikomy