3/10 | Ocean ognia (2018, org. Hunter Killer)

– Halo? Kto mówi?
– Z tej strony lata 90’te! Mówi automatyczna telegra audiotele 0 prefix 700 “Ocean Ognia”, 9,99 złotych za minutę! Do wygrania Fiat Multipla, a sponsorem nagrody jest zakład pracy chronionej Tęcza. Proszę odpowiedzieć na jedno proste pytanie. Czy film “Ocean Ognia” to:

A) direct to VHS
B) najbardziej gęgławe aktorstwo jakie możesz sobie wyobrazić (zwłaszcza mr. one face – Common)
C) scenariusz rodem z megahitów Polsatu, realistyczny jak dominacja Polski w Europie
D) hołd dla lat 90 z elementami żerowania na nostalgii
E) zbiór najgorszych mów motywacyjnych jakie mogą wygłaszać bohaterowie wojskowych filmów akcji
F) pokaz tego jak robiło się efekty specjalne w czasach pierwszej fali zachłyśnięcia się komputerowymi efektami

– Eeeeee…. a,b, c, d, e i f naraz?
– Brawo! nagrodę wyślemy telefaksem!

I żebyście mieli jasność – dawno się tak nie śmiałem w kinie. To film z gatunku guilty pleasure, na którym wybuchasz śmiechem co chwile, bo raz to ktoś wygłasza jakiś kretynizm, raz bo wszyscy aktorzy bardzo starają się zagrać przerażenie, a wychodzi kółko teatralne w podstawówce, a raz bo torpeda wybucha bo statek wzbił piasek. Pełen najgorszych kalek i wzorców gwałcących Twoje nostalgiczne wspomnienia z młodości.

Taka lepsza wersja filmów produkowanych z myślą o AXN, pożenionych z klasycznym kinem akcji z lat 90’tych. Serdecznie polecam.