7/10 | Furia (2014, org. Fury)

Furia – nagły, silny napad wściekłości, szał w znaczeniu ostre zaburzenie świadomości połączone z gwałtownym podnieceniem, będące objawem niektórych chorób psychicznych i zatruć; też potocznie: napad gniewu, wściekłości.

Choć tytuł pochodzi od nazwy czołgu którym walczą główni bohaterowie, to jednak ta słownikowa definicja jest bliższa konkretowi. „Furia” to kolejny film o głupocie wojny, o upadku człowieczeństwa i braku jakichkolwiek zasad moralnych na polu walki. Cieszy tu bardzo surowość, ale i dosłowność, a co za tym idzie brutalność filmu – tu nikt z widzem się nie cacka i pokazuje wojnę taką jaką jest, z całym inwentarzem skurwysyństwa. Nie ma tu też nadąsania i pomnikowości. Swój, jest takim samym zwyrodnialcem jak wróg, bohaterska śmierć jest bezsensowna, a jej wartość tylko tytularnie jest lepsza od ucieczki. W świecie wojny ukazanej w „Furii” nie ma miejsca na dobro. Dobro to słabość, celem jest zabijanie; a wszystko unoranę w wersetach Biblii i samonakręcaniem się bohaterów… definitywnie Furia. I wydaje mi się, że to rzetelna relacja z czasu tamtej, a może i w ogóle wojny.

Co do sztuki filmowej szczególną uwagę zwracam na wyśmienitą batalistykę. Praca operatora i montażysty zachowawcza, ale to właśnie w tym tkwi sukces obrazu. Scenariusz mimo oczywistych zalet, jednak trochę naiwny. Przygody głównych bohaterów można by rozbić na cały pluton, a szczęście rozdzielić na całą armię. Jest też trochę braku konsekwentności, jednak całość ogląda się dobrze. O aktorskim warsztacie mogę tylko napisać że jest OK, bo żadna rola nie zrobiła na mnie jakiegoś niesamowitego wrażenia… Nie jest to najlepszy film wojenny jaki widziałem, mam wrażenie dużego niedopracowania w warstwie scenariusza, jednak jest to na pewno jeden z ciekawszych przedstawicieli gatunku.

Podsumowując; jeśli jesteś fanem kina wojennego – koniecznie obejrzyj. Jeśli lubisz widowiskowe kino, na pewno zauroczy Cię batalistyka. Jeśli szukasz czegoś głębszego, warto sprawdzić, ale możesz czuć niedosyt. Jeśli jesteś z kolei pacyfistą, „Furia” dostarczy Ci kolejnych argumentów za tym że wojna to gówno. Jeśli lubisz patos, a w wojennych filmach uwielbiasz moment gdy gwiazdy na fladze USA lśnią na tle dymu w patetycznej pozie, to na pewno nie jest kino dla Ciebie (czy tylko ja nie przypominam sobie żadnej flagi – obu stron – w detalu?). Z mojej strony – polecam.

ps. bawi mnie, że gdyby ten film został nagrany w Polsce i umiejscowił w „Furii” polską załogę, pewne środowiska krzyczały by, że to kolejny antypolski film🙂