[8/10] Blade Runner 2049 (2017)

Jeśli lubisz dystopie, historie w których jednostki nie są niczego pewne i zmierzają się z przytłaczającą rzeczywistością, nic do końca nie jest wiadome, przyszłość jest beznadziejna, a do tego całość bardzo estetycznie rozrysowana to powinieneś pójść czym prędzej do kina.
 
Postacie w tym także z dalszych planów, są ciekawie rozpisane, jak zresztą cała historia. Opowieść płynie wolno – co jednak odbieram na plus bo rewelacyjnie buduje napięcie. Do tego Blade Runner 2049 jest dobrze zagrany, operatorsko, a może szerzej wizualnie – bo scenografia gra tu pierwsze skrzypce – wręcz pięknie nagrany i jeszcze na dodatek ma świetny minimalistyczny soundtrack. W tym miejscu muszę też podkreślić że w tym obrazie jest masa CGI, ale nie czuć tego i całość wygląda bardzo naturalnie.
 
Jest tu też miejsce na filozofie, autorzy stawiają kilka mocnych pytań egzystencjalnych, które i my niedługo będziemy musieli sobie zadać. I tu ciekawostka, odnoszę wrażenie że najbardziej ludzką postacią w filmie jest program nie mający nawet fizycznej powłoki, nawet nie replikant, a twór całkowicie wirtualny. Konkludując, jeśli lubicie takie filozofowanie w dystopijnym anturażu choć bez przynudzania to będziecie mocno zadowoleni.
 
Wspominałem, że historia opowiadana jest nieśpiesznie i że jest to zaleta. Niestety przy końcu filmu, mimo paradoksalnie zwiększenia tempa akcji, zaczyna niestety nudzić i można odnieść wrażenie że całość trwa ponad dwie godziny. Scena walki w tonącym pojeździe absolutnie za długa.
 
Mimo to rewelacyjna warstwa estetyczna – od urządzeń które wyglądają niemal jak w pierwszym filmie, po rewelacyjną architekturę – coś dla fanów brutalizmu -, niebanalny scenariusz i dobre aktorstwo przeważają. Rzadko tak dobrze udaje się wykorzystać ciąg dalszy klasyka. Polecam, choć raczej fanom gatunku.