4/10 | W nieznane (2016, org. Approaching the Unknown)

Nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda. Ktoś tu chciał metaforycznie, ale nie umie w to i wyszło z tego przeintelektualizowane nic. Przeintelektualizowane w sensie takim, że twórcy kazali kolesiowi który naprawia cały film różne urządzenia na statku kosmicznym, wygłasza slogany godne Paulo Coelho i myślą że to będzie głębokie. Nasz bohater w ostatniej scenie powiada „Nic tu nie żyło, i nic nie umarło, może ja żyć będę wiecznie” stąpając po Marsie. Sami rozumiecie – nie dotykać bo śmierdzi.

Za to oddać trzeba, że jak na niski budżet wygląda całkiem nieźle – scenografie i sceny w kosmosie, conajmniej poprawne. No może poza najbardziej absurdalnymi i brzydkimi skafandrami kosmicznymi ever. W ogóle sztuka filmowa od wspomnianej scenografii, przez operatorkę, na aktorskich poczynaniach poprawna. No ale ten scenariusz i kwestie mówione. Nie polecam. Kosmiczny Paulo Coelho.