8/10 | Wdowy (2018, org. Widows)

“Wdowy” zaczynają się jak klasyczny kryminał akcji z późnych 80’tych, może 90’tych #LiamNeesonStyle, by zaraz po scenach otwarcia – świetne zawiązanie akcji – sugerować, że za chwile otrzymamy “fajną gangsterską komedię, albo „luźny akcyjniak” o 3 wdowach które robią napad na bank… #SetItOffStyle. W zasadzie na tym etapie, chyba każdy doskonale wie czego się spodziewać. I choć w istocie to film o trzech wdowach które postanawiają zrobić napad, to jednak reżyser i scenarzysta w jednej osobie zdecydował się pójść zupełnie w innym kierunku.

Steve McQueen rysuje nam dystopijną wizję skorumpowanego do cna Chicago, gdzie wiele patologii jest traktowanych jako zupełna norma, a całe miasto zdaje się, przeszło z tym wszystkim do porządku dziennego i nawet całkiem dobrze urządziło w tej patologii. To takie Gotham, choć w „Wdowach” wizualnie jest całkowicie zwyczajne, dalekie od mrocznej aparycji którą zazwyczaj rysuje się takie miejsca. I mimo, że autor nie aspiruje do pisania raportu z kondycji miasta czy społeczeństwa, a w swojej opowieści wręcz miejscami przesadza to w istocie jego diagnozy są celne i jego uniwersum doskonale portretuje współczesną Amerykę. Bez obaw! To przecież przede wszystkim film rozrywkowy – nie ma tu nadmiernego patosu, czy nawet ckliwego moralizowania. Prawa kobiet, mniejszości, ludzi ze społecznych nizin, korupcja władz, ustawiane wybory czy cała reszta społecznych problemów nie są istotą tego filmu, a jedynie tłem dla właściwej opowieści. Sądzę że mniej wymagający widz, może w ogóle tych nawiązań nie odkodować. Bo – powtórzę raz jeszcze – to tylko historia trzech kobiet na życiowym zakręcie, które po śmierci partnerów muszą się zmierzyć z ich światem i decydują się dokończyć planowany przez nich skok. Konkludując; chce przez to powiedzieć, że akcenty są postawione w zupełnie innych miejscach niż przy typowych przedstawicielach gatunku – film jest o wiele bardziej poważny w wymowie niż można było by się spodziewać.

Jako że chce oszczędzić spoilerów, pozostanę tylko przy tym, że jest sporo emocji, dylematów moralnych, świetnego aktorstwa i intrygujących zwrotów akcji czyli dokładnie to co powinno w takim filmie się znaleźć. Gdy dodamy do tego dobrą dynamikę opowieści, wzorowe zdjęcia i montaż otrzymujemy w efekcie kompetentne kino akcji z aspiracjami. To świetna hybryda dramatu obyczajowego z solidnym kryminałem, a nawet w mniejszym stopniu thrillerem psychologicznym. Jestem przekonany że akcyjno-kryminalna strona filmu przypadnie do gustu większości widzów, a dodatkowe drugie dno ucieszą tych którzy wymagają więcej. Szczerze polecam.

ps. gdyby nie niepasujące do całości dwie ostatnie sceny, a w zasadzie gdyby autor zdecydował się zamienić je na coś bardziej pasującego do reszty, byłbym skłonny dać 9/10.