7/10 | Snowpiercer (2013)

 
Mam spory dysonans poznawczy z tym filmem. Jak pewnie wiecie, istotne dla mnie jest to by scenariusz był jak najbardziej realistyczny i nawet gdy opowiada o totalnej fikcji, to wymagam by jej podwaliny trzymały się kupy i nie zaprzeczały sobie co chwile. Można coś przemilczeć, ale nie można bazować na bzdurze. Główne założenie Snowpiercer’a jest totalną bzdurą, a film nawet nie próbuje tego nigdzie uwiarygadniać, a raczej unika wracania do omówienia swoich założeń. Nawet gdy z powodów fabularnych jednak to czyni, wjeżdża w rejestry psychodeliczno-oniryczne i lewituje daleko od sensu. Scenariusz po prostu mówi, że jest takie założenie iż w obliczu wiecznej zimy ludzkość jeździ w pociągu i proszę tu już nie drążyć, jedziemy dalej. Można by próbować odebrać całość jako pokręconą metaforę społeczeństwa, klasowości, co pozwoliłoby z czystym sumieniem przymknąć oko na dziury w podwalinach historii i jej totalną absurdalność. Jednak i w takiej sytuacji mam problem z opowieścią, bo jeśli to metafora, to twórca musiał przedobrzyć z kwasem, albo grzybkami i obstawiam że sam nie byłby dziś w stanie odpowiedzieć na pytanie co w istocie miał na myśli ponad ogólniki.
 
No dobra, ale przecież piszę że mam dysonans, a nie problem ze zrozumieniem. No właśnie, bo mimo że film nie spełnia elementarnej dla mnie wartości scenariuszowej to ogląda się go świetnie, a wspomniana – że tak powiem – „psychodeliczność” całości pomaga wybaczyć wszystkie błędy logiczne, a może raczej zignorować je. Choć film jest napchany mniejszymi i większymi głupotkami oraz absurdami, a sama struktura opowieści nie daje miejsca na większe zaskoczenia, to całość potrafi utrzymać widza w napięciu. Pal licho nierealność założeń, bo samo story umieszczone w tych absurdalnych założeniach jest zwyczajnie ciekawe. Rodowód komiksowy opowieści może i jest tu wytłumaczeniem. Film broni się wartkością, przewidywalnej w końcu akcji, niezłymi kreacjami aktorskimi i walorami estetycznymi. Postaci są przekontrastowane co daje aktorom do wykazania się i choćby Tilda Swinton wykorzystuje tą okazję wzorowo. W zasadzie w obsadzie nie ma słabszych momentów. Podobnie jak w warstwie wizualnej gdzie główny ciężar położony został na scenografię, a i odpowiedzialni za ten odcinek okazali się wywiązać z obowiązku wzorowo, zwłaszcza na początku akcji gdzie czuć klimat pierwszego Obcego. Gdy dodamy do tego wyraziste sceny walki przywodzące na myśl te znane z filmów Zacka Snydera otrzymujemy kompetentne kino akcji przez przypadek tylko osadzone w dziwnym uniwersum sci-fi.
 
Mimo że mam duży problem z umiejscowieniem akcji w tak bezkreśnie głupim miejscu akcji oraz wygodnymi przypadkami w fabule (naprawdę akurat w wygodnym momencie dla fabuły, pociąg-arka musi mijać dany obiekt? i to nie raz a po wielokroć taki wygodny wybieg stosują scenarzyści) to jest to udany film akcji, z ciekawą historią, świetnie zagrany i zrealizowany. Z ciężkim sercem, ale polecam ;).