7/10 | Mój piękny syn (2018, org. Beautiful Boy)

Miał być moralitet by nie ćpać, wyszedł bardzo ładny film obyczajowy o najgorszym ojcu świata – rewelacyjny Steve Carell – i jego nadwrażliwym synu z ciągotami do autodestrukcji. Niestety piękne zdjęcia i poważny temat giną, bo opowieść jest strasznie naiwna i – biorąc pod uwagę że jest oparta na faktach, a konkretnie na powieści David Sheff poświęconej historii jego syna – scenarzysta podobnie jak filmowy ojciec zupełnie nie zrozumiał co zaszło. Nie wiem jak powieść, ale film cały czas się gubi. Tam gdzie powinna być groza, jest znudzenie, tam gdzie powinna być nadzieja, jest fatalny ojciec, tam gdzie jest niewiadoma, jest naiwność, a to wszystko pokazywane tak jakby innej drogi nie było.

„Beautiful Boy” zyskuje nieznacznie w finale gdy do bohaterów dociera jak niewiele mogą, ale ani przez chwile nie wchodzą w orbitę zrozumienia problemu. Szkoda. Nie mniej dla samych zdjęć i brawurowej roli ojca, ale i pozostałych aktorskich kreacji warto obejrzeć. Polecam.