6/10 | Proxima (2019)

Udana, europejska odpowiedź na „Pierwszego Człowieka” (5/10). To kameralna opowieść o zmaganiu się z ograniczeniami własnymi i tymi narzucanymi przed role kulturowe. Całość bardzo zgrabnie osadzona w Europejskim opakowaniu. – jak miło widzieć logo ESA, nie NASA w filmie o misji na Marsa, oraz skonstatować, że kible i pokoje w gwiezdnym miasteczku, wyglądają dokładnie jak w Polskich hotelach B klasy. Nie przypadkowo zestawiam „Proxime” z „Pierwszym Człowiekiem” bo oba filmy stawiają na bohatera i jego zmagania przed misją kosmiczną. „Proxima” wybiera kobiecą postać i taktownie opowiada o emancypacji i dodatkowych trudnością, jakie stoją przed kobietą w trakcie takiej misji. Nie ma w tym łopatologicznego feminizmu, w zasadzie w głównym wątku zamiast kobiety, mógłby być samotnie wychowujący dziecko ojciec. – zaznaczam, bo zdaje sobie sprawy, że tak to może wyglądać i co poniektórych odstraszyć. Film najwięcej zawdzięcza Evie Green, która potrafi z ostatecznie dość banalnej historii – odrzucając kosmiczny kontekst, to zmaganie się rodzica wychowującego samotnie dziecko pracą w delegacji jest dość zwyczajną opowieścią – wiele wyciągnąć. Ładne, ale nie silące się przesadnie na artyzm jak w „Pierwszym…” zdjęcia, dobry montaż, pasująca muzyka. Całość dość senna w tempie, ale to wynika stricte z opowiadanej historii. Można obejrzeć, zwłaszcza ze względu na talent pani Green.